22 sierpnia 2019, 22:17
Codzienność szpitala psychiatryczngo zaczynająca się pobudką z zachęcaniem do zrobienia wokół siebie toalety na którą ja nie bardzo miałam ochotę . Przyznam szczerze, że przez depresje bardzo zaniedbałam swoją higiene jamy ustnej do tego stopia , że zrobiły mi się na zębach bardzo dziwne przebarwienia (wiem brudas jestem), ale dzisiejszego ranka postanowiłam to zmienić i umyć wreszcie swoje zęby , a nie brać do kilkanaście minut po kilka tik taków. Kibluje tu już ponad dwa tygodnie , dla niewiedzących zostałam przywieziona przez policję , która została wezwana przez jakąś osobę widzącą mnie na torach kolejowych. Tak jest ! Chciałam się zabić ! Jestem wariatką ! Targnęłam na swoje życie z myślą ponownego narodzenia bez tej paskudnej choroby.
Wracając do dzisiejszgo dnia to w zasadzie nic specjalnego się nie wydarzyło i właśnie to monotonnia bardzo mnie dobija.
Zjadłam rano śniadanie , a dla ciekawskich moje All inclusive przygotowało dla mnie zupkę mleczną, dwie buły z jajem i zółtym serem wraz z kawą zbożową. Jak na szpital to w miare dobre ! Po śniadanku standardowo poszłam do sali terapii zajęciowej gdzie przez bardzo długi czas nic nie robiłam, w zasadzie obserwowałam tylko otoczenie i to co wykonują inni pacjenci. Czułam się okropnie zdołowana, chodź pustka która była we mnie zaczęła napełniać się emocjami , paskudnymi emocjami jakim jest samotność i poczucie krzywdy wyrządzone przez innych. Nie potrafiłam dziś namalować emocji jak inni pacjenci, napływ tego wszystkiego powoduje u mnie wręcz jakieś stany katatoniczne . Terapetuka zajęciowa parę razy pytała mnie dlaczego nie chce , czy ze mną wszystko w porządku, że moje zachowanie jest niepokojące, lecz ja miałam za przeproszeniem w dupie to co ona mówi. Żyłam w świecie emocji i tylko emocji analizując każdą z nich . Czy nadal chcę się zabić ? Nie , nie chce i nigdy nie chciałam ale to co odczuwam jest naprawdę nie dozniesienia . Przesiedziałam jak słup soli aż do samego obiadu , którego i tak zresztą nie zjadłam : krupnik (błe), kasza gryczana na drugie ( jeszcze gorsze błe) więc postanowiłam zamówić catering do Psychiatryka ! Powiem szczerze, że jak obługa telefoniczna usłyszała gdzie to pytała mnie dwa razy czy przypadkiem sobie nie żartuje i nie żartowałam . Przywieźli mi smaczną kalafiorową wraz z opiekanym filetem z kurczaka, ryżem i starta marchewką . Dobre, ale musiałam zostać zamknięta w pokoju socjalnym ponieważ inne wariatki właziły do mojego pokoju i koniecznie chciały zabrać mi to jedzenie . Ni ma ! Jestem egoista i nie zamierzałam dzielić się pokarmem. Tak bardzo się nawpierdalałam, że po tym obżarstwie leżałam cały czas w łóżku patrząc się w sufit i nie interesując sie niczym . Nie poszłam nawet na kolacje, nie byłam głodna . Około 18-nastej przyjechała do mnie kumpela, przywożąc mi laptop , posiedziała może z pół godziny i przez ten cały czas opowiadała jak cudownie było na wczasach z jej chłopakiem . W moim sercu pojawiło się lekkie ukłucie zazdrości ! Jest kochana i kocha, ma dobrą prace, jest stabilna i nie ma w życiu aż tak pod górke. Te odwiedziny bardzo mnie dobiły , normalność mnie dobija.
Reasumując wszystko dzień jak codzień aż do momentu kiedy zaczęło coś dziać się, a mianowicie jedna nowa schizofreniczka dostała nagłego ataku psychozy zajebując deske klozetową, którą załozyła sobie na szyje :O . Latała tak po całym kortarzu i pielęgniarki latały za nią jak za jakąś piłką . Krzyczała, że pływa , że masz koło i pływa ! Dla wielu z was jest to zapewne śmieszne chodź dla mnie przerażające.
Czy ja też kiedyś tak oszaleje ?
Reszta wieczoru zeszła na założenie bloga, więc jestm tutaj :)
Na koniec dodam wam skromne zdjęcie torów mojego autorstwa